Prawdziwe początki „Megaronu”

Dyskusyjny Klub Filmowy, który dopiero od 1978 r. nosi nazwę „Megaron”, w 1981 r. obchodził 15-lecie, a w 1986 r. – 20-lecie.  Ostatnio trochę przyspieszono i 45-lecie klubu obchodzono już w 2010 r. Wynika z tego, że działalność gorzowskiego DKF-u  liczona jest od 1966 r., kiedy klub został zarejestrowany w Polskiej Federacji DKF. W ten sposób zgubiono pierwszych 6 lat działalności, a to właśnie ten okres, który zapisał się zdarzeniami i anegdotami, chętnie przypisywanym, acz bez stosownej chronologii, „Megaronowi”.  Te 6 lat wypełniają te same osoby, które uchodzą za pionierów ruchu filmowego w Gorzowie.

Na początku bowiem był... „Pat”. Klub Filmowy „Pat” powstał latem 1960 r. przy Klubie NOT, nazywanym potocznie „NOT-klubem” lub wręcz „Notklubem”. NOT to bardzo zgrabny akronim od Naczelnej Organizacji Technicznej. Klub mieścił w Domu Kultury GZWS, który później zasłynął jako „Dom Chemika”, dziś MCK przy ul. Drzymały 26.

Klub w klubie

Otwarcie klubu odbyło się 8 listopada 1959 r.Lokal urządzono w części parterowej Domu Kultury z dużym smakiem, łącząc nowoczesne rozwiązanie architektury wnętrza[1] z wygodą i prostotą, zabezpieczającą w pełni kulturalne warunki rozrywki i wypoczynku – pisał w listopadowym wydaniu miesięcznika „Stilon Gorzowski” niejaki Mieczysław Wirski[2], skądinąd nieznany. – Wydaje się również, że lokal dostał jak najbardziej właściwy patronat – Oddziału NOT przy Zakładzie. Stąd nazwa NOTKLUB, bo NOT jako patron, a działalność oparto na zasadzie Klubu z członkostwem, regulaminem i wszystkimi szykanami. Z upoważnienia zarządu Oddziału NOT Zbigniew Wiśniewski[3] zorganizował zarząd klubu, który tworzyli: Jerzy Wasilewski[4], organizator wszelkich turniejów szachowych i brydżowych, konkursów towarzyskich i podobnych imprez z nagrodami, Jacek Ponikiewski[5], organizator spotkań z przedstawicielami nauk technicznych i inicjator dyskusji klubowych na tematy współczesnej techniki, koordynator z Kołami Stowarzyszeń NOT, Jerzy Martyszus[6], organizator imprez rozrywkowo-tanecznych i estradowych, Mieczysław Wirski, organizator spotkań klubowych z przedstawicielami świata artystycznego, inicjator dyskusji na tematy poezji, plastyki, teatru, filmu itp., Danuta Nawojczyk[7], organizator wystaw i ekspozycji współczesnej fotografiki, malarstwa, rzeźby itp., ponadto aktualnych wystaw o charakterze technicznym, Wacław Krzywicki[8]kierownik klubu.

Był to pierwszy w mieście klub dla inteligencji, cóż z tego, że z założenia – technicznej. Jego otwarcie wywołało znamienną reakcję w Zielonej Górze. Już w kwietniu 1960 r. Zarząd Wojewódzki NOT w Zielonej Górze zażądał wyjaśnień: Zarząd Główny NOT zwrócił się do n/Oddziału z zapytaniem, na jakiej podstawie zorganizowano tamt. Klub (Kluby Technika NOT mogą powstawać jedynie przy Biurach Terenowych NOT[9]) oraz celowość jego istnienia.  Odpowiedzią na te pytania mogła być jedna z pierwszych imprez nowej placówki – wystawa prac fotograficznych członków Lubuskiego Klubu Filmowego w Zielonej Górze, otwarta 10 czerwca.

Nieco wcześniej, 17 maja,przy pełnej frekwencji uczestników życia klubowego dokonano wyboru nowego zarządu „Notklubu”, w jego skład weszli nie tylko działacze ze „Stilonu”, wspomniani już Zbigniew Wiśniewski i Danuta Nawojczyk, a także architekt Wiesław Szlachciuk[10], radny Waldemar Danielik[11], skądinąd zupełnie nieznani Jan Pinkas[12] i Krystyna Rudnicka[13], komendant hufca ZHP Edmund Szymeczko[14], wiceprzewodniczący ds. postępu technicznego Zarządu Koła NOT, Mirosław Michałowski[15], nowy kierownik klubu Janina Lipińska, nazywana potocznie Żanetą[16] oraz koszykarz i brydżysta Zdzisław Waloszek[17].

Właśnie z inicjatywy Zdzisława Waloszka powstał Klub Filmowy „Pat”. Dlaczego akurat „Pat”? Zapewne nie był to akronim czy skrótowiec, raczej na pewno chodzi o termin szachowy, co zważywszy na aktywność szachistów, zarówno w „Notklubie”, jak i Klubie Filmowym”, wydaje się wielce prawdopodobne. Nazwa mogła odzwierciedlać też jakiś impas w gronie działaczy klubu, lub antycypować pewne animozje, które miały niebawem się uzewnętrznić.

Klub, jak informował czerwcowy „Stilon Gorzowski”, liczy obecnie około 250 osób, a może pomieścić około 500 osób, gdyż taka jest pojemność sali w Kinie „Słońce”[18], w którym będą wyświetlane filmy. [...] Aby zostać członkiem Klubu Filmowego „Pat” – należy być przede wszystkim posiadaczem karty wstępu do „Notklubu”. Następnie trzeba zgłosić się do kol. Waloszka, któremu wpłaca się 20 złotych wpisowego oraz 60 zł na opłacenie 12 filmów, które zobaczymy w ciągu kwartału. Już w lipcu zostanie wyświetlony pierwszy film! Posiadacze legitymacji Klubu [...] będą mogli obejrzeć i przedyskutować 4 filmy miesięcznie: te chaplinowskie i te Rene Claira, i te przedwojenne (archiwalne) i te powojenne (przedpremierowe).

Klub chyba rzeczywiście ruszył w lipcu 1960. Jak poinformował sierpniowy „Stilon Gorzowski”[19], niedawno odbyła się uroczysta i bardzo miła inauguracja działalności klubu filmowego przy „NOTKLUB-ie” – „Pat”. Licznie zgromadzona publiczność obejrzała film Chaplina „Światła wielkiego miasta”[20]. W przerwie wzniesiono lampkę wina na cześć X muzy i organizatorów klubu filmowego. Dalsze kolejne seanse będą odbywać się w każdy poniedziałek w kinie „Capitol”[21] o godz. 20.

Pierwszy pat w „Pacie”          

Ale już wrześniowy numer zakładowego miesięcznika, piórem anonimowego autora, wyraził oburzenie z powodu skandalu, jaki miał miejsce na ostatnim sensie Klubu Filmowego „Pat” [...] Tak, skandalu – bo jak inaczej nazwać niekulturalne zachowanie się niektórych osób, które w trakcie odtwarzania z magnetofonu słowa informującego o mającym być wyświetlanym filmie (autora nie było w Gorzowie) – poczęły sobie tupać i gwizdać. Po zakończeniu informacji, kol. Hieronim Świerczyński[22] uzurpował sobie wyrażenie opinii wszystkich uczestników i stwierdził, że to mu się nie podoba, że nie chce tego słuchać, etc. etc. Tak nam się wydaje, że wiele osób zapisało się do Klubu jedynie po to, aby tanim kosztem obejrzeć kilkanaście  interesujących filmów – mentorował autor notki.

Relację tę rozwinęła już w następnym numerze „Stilonu Gorzowskiego” Urszula Macińska[23], która w obszernym tekście „W sprawie PAT-a” po raz pierwszy użyła określenia „klub dyskusyjny”. Tym razem zdemaskowana została druga strona konfliktu: Pewnego poniedziałku, przed projekcją amerykańskiego filmu „Żołnierze”[24], nadano nagrana na taśmę magnetofonową prelekcję p. Z. Morawskiego[25] na temat tego filmu. Prelegent analizował obszernie treść obrazu, zwracał uwagę na błędy scenariusza, reżyserii, oceniał wartość filmu... Niestety, słyszałam jedynie co obszerniejsze fragmenty, reszta prelekcji stanowiła dyskretne tło dla grzmiącego tupania części nie zadowolonych widzo-słuchaczy. Po wyciszeniu głosu prelegenta zabrał głos Oponent, zgłaszając adresowany do Zarządu Klubu wniosek o: 1-o zaniechanie formy prelekcji odtwarzanej z taśmy magnetofonowej oraz 2-o zmianę treści prelekcji, gdyż apodyktyczność jej wpłynie destrukcyjnie na kształtowanie pojęć estetycznych słuchaczy. Straszliwe skutki rozpowszechnienia się morawszczyzny plastycznie zobrazował wizją trzystu Zdzisławów Morawskich rozprawiających o sztuce filmowej na gorzowskim bruku. Istotnie koszmarne... Wypowiedź tę przyjęto klaskami. [...] Potem wrócił Morawski i na najbliższym seansie poniedziałkowym „z twarzą pobladłą i wzniesionym czołem” zbeształ obecnych za matołeczne domaganie się zniesienia prelekcji przedseansowych. Opozycję miażdżył założeniami statutowymi, przykładem pozostałych Klubów Filmowych w Polsce, na proch ścierał autorytetem Jackiewicza[26]. Aż szkoda tej mocy dla tak błahej przyczyny. Ostateczne rozwiązanie kwestii spornej zostało zakomunikowane  klubowemu plenum w następny poniedziałek. Mianowicie prelekcje przed wyświetlaniem filmu będą wygłaszane jedynie przy projekcjach trudniejszych, wymagających omówienia[27], pozostałe filmy nie będą omawiane.

Było to pierwsze publiczne starcie dwóch pretendentów do „rządu dusz” w gorzowskiej kulturze. Świerczyński z gdańskim „Bim-Bomem” w życiorysie  mógł się uważać za światowca i czuć potrzebę misji niesienia postępu na prowincji. Starszy o 7 lat Morawski, aparatczyk po przejściach, wrócił do Gorzowa na rok przed Świerczyńskim i pospieszną edukacją leczył kompleksy prowincjusza, uważając zapewne, iż choćby z racji wieku i stażu w mieście należy mu się palma pierwszeństwa.

W tym samym, wrześniowym numerze „SG” ukazała się też riposta Morawskiego, któremu redakcja udostępniła tekst Macińskiej. Skrytykowany prelegent stwierdził, iż jego działalność w klubie filmowym ma charakter społeczny (ani za prelekcje ani za prowadzenie dyskusji nikt mi nie płaci). Bezinteresowna działalność społeczna przebiega naogół [sic] zgodnie z zainteresowaniem tego, który tę działalność ma ochotę kontynuować. Moje zainteresowania filmem mają kierunek postrzegania problemów, jakie w filmie asie zarysowują i pod tym katem chciałem prowadzić prelekcje  a także dyskusje. [...] Dotarło do mnie już z wielu źródeł, ze członków klubu interesuje typ prelekcji informacyjnych, a nie ten typ, jaki ja usiłuje wprowadzić. Cóż ma zrobić działacz społeczny, jeśli jego intencje rozmijają się z intencjami tych, wśród których ma działać? Odpowiedź jest jedna – rację ma zawsze ogół –  chociaż ta racja jest doraźna – zrezygnować.  Czy rzeczywiście Morawski nie wygłosił już żadnej prelekcji filmowej – trudno powiedzieć.

Wyprowadzka do „Stodoły”

Jeszcze w październiku „Stilon Gorzowskim” zapowiadał najbliższy program w Klubie Filmowym „Pat”. Na 7 listopada, oczywiście poniedziałek, wyznaczono projekcję francuskiego filmu „Hiroszima moja miłość” z 1959 w reż. Alaina Resnaisa.  tydzień później miał być pokazany film francuski Rene Claira „Słomkowy kapelusz”  z 1927 r., a 21 listopada – angielski film „Pigmalion” z 1938 w reż. Anthony Asquitha i Leslie Howarda. Ponadto w ambitnych planach klubu były następujące – jak określono – filmy specjalne, nie wszystkie dziś dające się zidentyfikować, być może dlatego, że wśród przytoczonych tytułów były także obrazy dokumentalne: „Przez różowe okulary”,  „Paryż 1900 roku”, dramat produkcji ZSRR „Poemat o morzu” z 1959,  „Los Olvidados”, czyli „Zapomniani” Luisa Bunuela z 1950,  „Chuligani”, „Daleka droga” z 1957 r., debiut reżyserski Leonida Gajdaja” z ZSRR,  „Więzienie”, „Piękna bestia”[28], „Bezlitośni”[29], „Wrota nocy” w reż. Marcela Carné z 1946, „Zagubiony patrol” w reż. Johna Forda z 1934, „Nieznany żołnierz”, „Aktorzy”, nominowany do Oscara film norweski „Przez śnieżną pustynię” z 1957 r. w reż. Arne Skouena, dramat „Wozzek” z 1947 w reż. Georga C. Korena , zaliczany do kinematografii NRD, „Ferebiene” (?). Anonsowano też filmy przedpremierowe, czyli czekające na premierę, ale polską. Były wśród nich trzy obrazy prod. ZSRR:  „Szukam ojca”, znany także pod tytułem „Dziewczynka szuka ojca” z 1959, dramat przygodowy „Niewysłany list”, którego premiera światowa miała miejsce w maju 1960, melodramat „Dama z pieskiem” w reż. Josifa Cheifica, ponadto niezidentyfikowana „Sierota”, a także szwedzki dramat psychologiczny „U progu życia” w reż. Ingmara Bergmana z 1958 r., amerykański musical Georgea Seatona „Dziewczyna z prowincji” z 1954 r. oraz holenderska komedia muzyczna  „Zbuntowana orkiestra”, której premiera światowa miała miejsce 28.10.1958. Repertuar atrakcyjny, ale chyba mało ambitny – jak na kino z założenia – studyjne.

Nie ma jednak pewności czy został do końca zrealizowany, bo już w listopadzie 1960 r. „Stilon Gorzowski” doniósł, iż Klub Filmowy PAT wystąpił ostatnio z NOTKLUB-u i znalazł mecenasa w Gorzowskim Towarzystwie Przyjaciół Kultury[30]. Widocznie NOTKLUB był za mało kulturalny? – dodawał złośliwie autor notatki z ostatniej strony „SG”. A w grudniu jeszcze bardziej złośliwy komentarz: Panującą w Klubie Filmowym PAT atmosferę zachwytu i entuzjazmu dla Muzy Nr. X. zakłóciły ostatnio nastroje malkontenckie, wywołane żenującym poziomem artystycznym wyświetlanych krótkometrażówek.  Obiektywizm cechujący członków PAT’a, nie pozwala na obciążenie odpowiedzialnością za ten stan rzeczy P.T. Zarządu. Panuje ogólne mniemaniem że zestaw tytułów przeznaczonych dla naszego Klubu ustala się tak: „dla Gorzowa? – głęboka prowincja – byle co poleci”. Znamy te systemy, znamy owe perkaliki i paciorki dla murzynów... Zachęcamy zatem Zarząd PAT do zakomunikowania komu należy: „murzyn nie chcieć paciorków, murzyn lubić  Brahmsa”. A wszystko na ostatniej, raczej rozrywkowej stronie miesięcznika, której współredaktorem był niejaki Zbigniew Rawski, czyli Zdzisław Morawski. Zresztą frazeologia i interpunkcja notatki odpowiada stylowi późniejszych felietonów autora „Klątwy na stacji Krzyż”, który był znacznie lepszym poetą niż prozaikiem.

Zmiana mecenasa, nie pierwsza w historii DKF[31], miała też inne konsekwencje. Projekcje zostały przeniesione z „Capitolu” do „Stodoły”[32] przy ul. Dąbrowskiego, widocznie nowego sponsora nie stać było na wynajmowanie prawdziwego kina. Niebawem jednak do akcji wkroczyli strażacy i zakazali tam wyświetlania filmów. Dzięki temu przynajmniej wiemy, że i w „Stodole” działało niegdyś kino, a przynajmniej istniała aparatura do tego celu.

Z powodu zaś zakazu klub przerwał działalność na kilka miesięcy, ale już w marcu 1962 r. niezawodny „Stilon Gorzowski” komunikował, iż klub wznowił działalność, a pierwszy seans zaplanowano na początek kwietnia w sali kinowej Domu Kolejarza przy ul. Armii Czerwonej[33]. Niestety, ilość uczestników jest ograniczona (200 osób – bo tyle może pomieścić sala). Seanse odbywać się będą raz w tygodniu, a wyświetlane filmy będą miały charakter archiwalny lub przedpremierowy. Natomiast już w maju niezawodny „SG”, może tym samym piórem, wznowił złośliwości: Znów rozpoczął swą dzielność Dyskusyjny Klub Filmowy „PAT”. Kiedy przedtem nie wyświetlano filmów, spore grono amatorów tej sztuki dopominało się o reaktywowanie Klubu. Jednakże po wznowieniu działalności – Klub nie cieszy się aż takim, powodzeniem, jakiego moglibyśmy oczekiwać. Nie cieszy się zwłaszcza powodzeniem u wyżej wzmiankowanych, gorąco dopingujących „kibiców”.

DKF reaktywacja

I to była chyba ostatnia wzmianka o DKF na łamach zakładówki, przynajmniej do końca roku. W 1965  r. „Stilon Gorzowski” chyba ani razu nie zainteresował się działalnością klubu, może nie było o czym pisać. Tymczasem w 1966 r. gorzowski DKF, działający nadal przy DK „Kolejarz”, został zarejestrowany w Polskiej Federacji DKF.

Być może wcześniej nastąpiła kolejna reaktywacja klubu, ale już bez owego „Pata” w nazwie, który został całkowicie zapomniany i nie występuje w żadnym dostępnym opracowaniu na temat ruchu DKF w Gorzowie. Być może owa reaktywacja nastąpiła za sprawą Zdzisława Waloszka i Marii Łozińskiej[34], ówczesnej kierowniczki „Kolejarza”, którym – tylko w połowie słusznie – przypisuje się założenie gorzowskiego DKF. Tak przynajmniej twierdzi Gorzowski Internetowy Informator Kulturalny (GIIK)[35]. To zapewne wtedy powołana została Rada Klubu, niesłusznie uważana za pierwszą, w składzie: Zdzisław Waloszek, Maria Łozińska, Stanisław Gajewski[36], Piotr Dąbrowski, Ignacy Fleszer, Józef Kaźmierczak, Aleksandra Zawiejska[37]

Dalsza historia gorzowskiego DKF znana jest już z wielu innych opracowań i portali.

Jerzy Zysnarski



[1] Nie ma pewności, czy autorem pierwszego wystroju wnętrza był już Mieczysław Rzeszewski (1931-2005), od 1957 pracujący w Gorzowie, czy też zaaranżował on wnętrze klubu podczas następnego remontu.

[2] Wspomniany jeszcze w 1970, gdy przewodniczył krótko kolegium redakcyjnemu „SG”.

[3] Inż. Zbigniew Wiśniewski (1927-1980), był członkiem Szarych Szeregów, w Powstaniu Warszawskim walczył w Legionowie, za przynależność do podziemia aresztowany przez NKWD i skazany na 2 lata łagrów. W „Stilonie pracował od l. 50., już w 1959 był szefem produkcji, ok. 1966 awansował na zast. dyrektora ds. handlowych (?); znany jako racjonalizator, działacz społeczny i związkowy, od 1958 był pierwszym przewodniczącym kolegium redakcyjnego miesięcznika „Stilon Gorzowski”, w 1966-1969 i 1973-1975 pełnił funkcję prezesa ZKS „Stilon”, w 1970 został prezesem zakładowego koła PTTK. Spoczywa w alei zasłużonych cmentarza komunalnego.

[4] Jerzy Wasilewki,(może 1922-1979),repatriant zza Buga, absolwent Miejskim Kursów Maturalnych w 1946, w 1949 ukończył studia na Politechnice Poznańskiej; po studiach został kierownikiem Oddziału Cieplnego w Hucie Łabędy k. Gliwic, następnie podjął pracę w GZWS w Budowie, gdzie w 07.1951 objął stanowisko głównego energetyka, w 1960 awansował na szefa technicznego zakładu (dyrektor ds. technicznych?), na tym stanowisku także w 1965; był organizator sekcji szachowej w KS Włókniarz, w 1965 pozostawał przewodniczącym Zarządu Oddziału SITPChem., był radnym MRN (1965-1973)..

[5] Jacek Ponikiewski, inżynier, prawd. absolwent Wydziału Chemicznego, Politechniki Łódzkiej, jeden pierwszych nauczycieli Technikum Chemicznego.

[6] Jerzy Martyszus (1908-1986), pionier miasta, do Gorzowa przybył 12.07.1945 wraz z ekipą Tymczasowego Zarządu Państwowego, jako delegat Ministerstwa Finansów organizował urzędy skarbowe i likwidacyjne, następnie został naczelnikiem Urzędu Skarbowego nr 2 w Gorzowie, a po jego likwidacji w 1950 objął funkcje kierownika Wydziału Finansowego PMRN, w 1952 objął prawd. funkcję kierownika nowo utworzonej ekspozytury PKO, w 1953 przeniesiony na stanowisko inspektora Wydziału Finansowego PWRN w Zielonej Górze, w 1954-1956 był głównym księgowym w Stilonie, następnie prawd. etatowy pracownik aparatu SD, przed 1981 został emerytem, wtedy też wyprowadził się do Sopotu; jako działacz SD, został w 1950 przewodniczącym PK SD, w 1965 występował jako sekretarz PK SD, ponadto działacz ORMO, TPPR, TRZZ i FJN, radnym MRN przez 3 kadencje 1958-1969).

[7] Danuta Nawojczyk, inżynier z Wydziału Naukowo-Badawczego, żona Edwarda, oboje wspomniani jeszcze w 2007.

[8] Wacław Krzywicki (1915-1975),nauczyciel, uczestnik kampanii wrześniowej, repatriant z Grodna, od 07.1945 w Gorzowie, był kierownikiem Domu Społecznego, gdzie zorganizował Bibliotekę Powiatową, którą kierował przez 6 lat, w 1952-1955 – kierownikiem Muzeum w  Gorzowie, w 1959 został kierownikiem  „NOT-Klubu”, a w 1960 – kierownikiem Wydziału Kultury PMRN, od 1963 na rencie.

[9] Były to etatowe biura NOT w miastach wojewódzkich.

[10] Wiesław Szlachciuk (* 1933, Pogorzelce, pow. Hajnówka), ukończył w 1952 liceum w Hajnówce, a w 1958 – Wydział Architektury Politechniki Gdańskiej, od 1958 w Gorzowie, dziś to najstarszy architekt w mieście, przez całe swe życie zawodowe związany z  „Miastoprojektem”; pierwszą kego realizacją był budynek z apteką na rogu Chrobrego i Strzeleckiej, w l. 70. zaprojektował tarasowce przy ul. Poniatowskiego i Głowackiego, za które otrzymał nagrodę ministra budownictwa, żłobek przy ul. Słonecznej, jest autorem wieżowca UW, który został oddany w 1986, współtwórcą budynku gorzowskiego oddziału BPH przy ul. Fabrycznej, który został budowlą roku 1996.

[11] Waldemar Danielik ( 1924- 2012), pochodził z Grodna, jako st. strzelec „Wyrwa” należał do ZWZ/AK (IV Obwód „Grzymała”, czyli Ochota, Warszawskiego Okręgu AK), w czasie powstania walczył w Śródmieściu, po powstaniu trafił do niewoli niemieckiej, w nieznanym bliżej czasie trafił do Gorzowa i podjął pracę w GZWS, jako planista zatrudniony w tym zakładzie został w 1958 radnym bezpartyjnym i wszedł w skład Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, na funkcji tej nie dłużej niż jedną kadencję, zaś mandat radnego piastował dwie kadencje, ponownie wybrany w 1961, ale już w  1962 przeniósł się do Płocka, w 1977 został uhonorowany tytułem zasłużonego pracownika Petrochemii Płock. Spoczywa na cmentarzu komunalnym w Płocku.

[12]  Może tożsamy z Janem Pinkasem (1923-1995),  pochowanym na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Wiśle.

[13] Może tożsama z nauczycielką w Zespole Szkół Budowlanych (1990-1996).

[14] Kpt. Edmund Szymeczko (1925-2002), nauczyciel, w 1955-1960 uczył przysposobienia obronnego w LO nr 19, do 1957 – także w PFL, później może w „Stilonie” lub przeniesiony do Zielonej Góry; należał do pionierów sportu pływackiego, w 1950 wszedł do Społecznej Sekcji Pływania przy MKKF w Gorzowie, w 1955 został przewodniczącym Społecznej Sekcji Pływania przy WKKF z siedzibą w Gorzowie; należał do twórców odrodzonego harcerstwa w Gorzowie, w 1957 zorganizował pierwszy obóz hufcowy w Głusku, od 09.1957 do 1960 był komendantem hufca ZHP w Gorzowie, a w 1964-1969 – komendantem Chorągwi ZHP w Zielonej Górze.

[15] Mgr inż. Mirosław Michałowski, wynalazca i publicysta, w 1966 opatentował filtr świecowy do filtrowania cieczy krzepnących w temperaturze otoczenia,  był też współautorem sprzęgła przegubowego (1969); w 1994-1998 członek zarządu oddziału SIMP;  uprawiał też publicystykę na łamach „Stilonu Gorzowskiego”, w 1965 przez cały rok stał na czele kolegium redakcyjnego.

[16] Janina Lipińska (prawdop. 1921-2001) skądinąd nieznana; za pracę w klubie została w 1962 wyróżniona nagrodą Ministra Kultury i Sztuki.

[17] Zdzisław Waloszek (* 1933); w 1946 rozpoczął naukę w Gimnazjum i Liceum, w 1948 ukończył II kl. gimnazjalną, nie występuje jednak na listach maturzystów, pracował jako kierownik reklamy w „Stilonie”, w 1958-1978 był kierownikiem technicznym w teatrze; wcześniej grał w koszykówkę w Kolejarzu, później brydżysta.

[18] W rzeczywistości działał zrazu w kinie „Capitol”, następnie w „Kolejarzu”, od ok. 1975 w „Słońcu”, od 1978 w „Muzie”, w 1989 działalność została przeniesiona do sali kinowej Muzeum Zakładowego „Stilonu”, dziś jest to  kino „60 krzeseł”.

[19] Numer lipcowy nie ukazał się.

[20] Film z 1931 r.

[21] Dawne kino na Zawarciu, które funkcjonowało w 1946-1979 w obiekcie dawnego „Eldorado” przy ul. Wawrzyniaka 64.

[22] Hieronim Świerczyński (1933-2004), ukończył liceum w Bydgoszczy, następnie studia architektoniczne na Politechnice Gdańskiej, od 1959 związany z Gorzowem, od początku pracował w Pracowni nr 13 od 2001 – na emeryturze, pracował przy zabudowie śródmieścia, projektował m.in. garaże przy ul. Starej, amfiteatr i „Sezam”, budynek na rogu Krzywoustego i Chrobrego, kilka projektów domków jednorodzinnych, jest współautorem kościoła NMP Matki Kościoła w Kostrzynie (1973-1978), chwalił się, że nie zrealizował ani jednego budynku w wielkiej płycie, przygotował projekt decyzji o wyburzeniu arsenału, co mu później wypominano; był współtwórcą legendarnego teatrzyku studenckiego „Bim-Bom” w Gdańsku, w Gorzowie stał się animatorem „NOT-klubu”, należał do kręgu „Stolika nr 1”, był współzałożycielem i jednym z prezesów GTSK, zakładał też czasopismo „Ziemia Gorzowska”, był prezesem oddziału SARP, doprowadził do utworzenia Lubuskiej Okręgowej Izby Architektów, w 1969-1973 był  radnym MRN.

[23] Urszula Macińska, także Felcman-Macińska (1924-1992), z warszawskiej rodziny inteligenckiej, w czasie okupacji pracowała jako robotnica, maturę zrobiła na tajnych kompletach, była jednocześnie łączniczką AK, w powstaniu warszawskim walczyła w zgrupowaniu „Montera”; od 1954 związana ze „Stilonem”, organizowała zakładową kulturę, w 1954-1956 redagowała „Głos Chemika”, od 1958 w kolegium redakcyjnym „Stilonu Gorzowskiego”, w 1968-1978 kierowała redakcją i zakładową rozgłośnią, następnie na rencie.

[24] Chodzi o film Williama A. Wellmana „The Story od G.I. Joe” z 1945 r.

[25] Zdzisław (Bernard) Morawski (1926-1992), ukończył studia filozoficzne na WSNS w Warszawie (1952-1953); podczas wojny pracował przymusowo w Poznaniu, Berlinie i Bielawie, od 05.1945 członek PPR, następnie PZPR, brał udział w walkach z podziemiem, w 1947 skierowany do pracy w aparacie partyjnym w Gorzowie, 28.11.1948 został sekretarzem KM PPR, a w 1949 – II sekretarzem KM PZPR, później m.in. II sekretarzem KP PZPR w Świebodzinie, instruktorem w Wydziale Szkolenia KC PZPR, dyrektorem związkowych szkół kulturalno-oświatowych w Szczecinie i Czerwieńsku, aresztowany i skazany, pracował m.in. w kamieniołomach w Gębczycach, gdzie w wypadku stracił nogę; od ok. 1958 na stałe w Gorzowie, zajmując się wyłącznie pracą literacką, od 1961 członek ZLP, był założycielem oddziału w Zielonej Górze, należał do liderów tzw. „stolika nr 1”, był współorganizatorem i sekretarzem Lubuskiego Towarzystwa Kultury w Zielonej Górze, założycielem i prezesem Gorzowskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (1971), współorganizatorem Gorzowskiego Towarzystwa Kultury (1975); pionier gorzowskiego żeglarstwa, był też uznanym szachistą, w 1980-1981 prowadził kącik szachowy na łamach „Ziemi Gorzowskiej”. 

[26] Aleksander Jackiewicz  (1915-1988), teoretyk i krytyk filmu, eseista, , powieściopisarz, profesor w Instytucie Sztuki PAN, wieloletni wykładowca w PWSF w Łodzi.

[27] Wg oficjalnej historii „Megaronu” prelekcje wygłaszali m.in. Hieronim Świerczyński, Mieczysław Rzeszewski i  Zdzisław Morawski.

[28] Tak w oryginale, zapewne „Piękna i Bestia” Jeana Cocteau z 1946.

[29] Może to jednak „Bez litości” [Senza pieta], dramat włoski Alberto Lattuady z 1948,wg scenariusza Federico Felliniego.

[30] Drugie, po Towarzystwie Przyjaciół Gorzowa, powojenne stowarzyszenie, utworzone w 1958 z inicjatywy dziennikarzy, twórców i działaczy kultury, powstało na bazie oddziału Lubuskiego Towarzystwa Kultury w Zielonej Górze i pozostało jego członkiem prawnym, czyli zbiorowym. Pierwszym prezesem został Kazimierz Kamiński, ówczesny dyrektor SOA, siedzibą był klub „Piwnica” (dziś Mała Galeria GTF przy ul. Chrobrego 4), w 1961 prezesem został Mieczysław Rzeszewski, na funkcji tej także w 1965, później towarzystwo zapewne wróciło do formy oddziału LTN. Staraniem GTPK w 1960 ukazała się przewodnik „Gorzów Wielkopolski –  przewodnik – informator – plan miasta”.

[31] Później działał przy DK „Kolejarz”, w 1975-1994 pod egidą WDK, następnie znowu jako ruch społeczny, ostatnio przy MOS.

[32] Popularny przed laty klub mieszczący się w baraku przy ul. Dąbrowskiego 21, w sąsiedztwie parku na Kłodawką, obecnie Salon Meblowy „Styl”. Od końca lat. 40. klub ten był świetlicą zakładową przedsiębiorstw budowlanych (m.in. Powiatowe Przedsiębiorstwo Budowlane, GPB), po 1966 przeszło w gestię „Społem”. Z klubem tym związanych było wiele zespołów muzycznych, m.in. „Bettony”, „Rybałci”, w 05.1958 urządzono tu I Wystawę Przemysłu i Rzemiosła, zorganizowaną przez Zarząd Obwodu TRZZ.

[33] Dziś Konstytucji 3 maja 12. Gorzowski Dom Kultury „Kolejarz” (Kolejowy Dom Kultury) todawna placówka upowszechniania kultury istniejąca w 1948-2003 w budynku dawnej „Adlerhalle”, po wojnie – restauracja „Pod Orłem”. Po restrukturyzacji PKP obiekt przekazano Kolejowemu Przedsiębiorstwu Turystyczno-Wypoczynkowemu „Natura Tour” w Gdańsku, który w 2005 sprzedał budynek. Jako znacząca placówka kulturalna KDK zaistniał dopiero po 1960, działała tu słynna orkiestra dęta kolejarzy, liczne teatry amatorskie, zespoły wokalne, istniała biblioteka związkowa i kino.

[34] Maria Łozińska, od 1961 – pracownik gorzowskich placówek kultury, w 1963-1976 kierowała GDK „Kolejarz”, następnie była dyrektorem Klubu MPiK.

[36] Stanisław Gajewski (1919-1989),  kolejarz, pionier,działacz kultury, w Gorzowie od 2.06.1945 jako repatriant z Tarnopola; pracował jako dyżurnym ruchu, od 1980 na emeryturze, ostatnim miejscem pracy było GTM; znany działacz związkowy, sportowy, kulturalny,  organizator działalności socjalnej dla kolejarzy, od 1953 był przewodniczącym ZZK przy stacji PKP, w l. 70. był przewodniczącym Powiatowej Rady ZZ; przed 1954 został radnym MRN, gdzie zasiadał do 1969, w 1957-1985 był sekretarzem KKS „Warta”, był też założycielem i skarbnikiem GTM.

[37] Aleksandra Zawiejska, wł. Gertruda (Małgorzata) Eckersdorf z d. Desselberger (1910-2008), pochodziła z Łodzi, razem z szefem fabryki, swą matką i synem ewakuowała się w 12.1944 na zachód i zatrzymała się w Gorzowie, przeczekała tu przejście frontu i 03.1945 została sekretarką pierwszego polskiego prezydenta miasta, w 1947-1949 była także kierownikiem Biura Prezydialnego MRN, następnie kierowała PGK – Hotele w Gorzowie (1951-1954), w 1958 r. podjęła pracę w teatrze, zrazu jako kasjerka, następnie sekretarką dyrektora.

 

   
© SPK KAMIENICA